Stránka:bw-tom13.djvu/23

Z thewoodcraft.org
Tato stránka byla ověřena


Pokračování textu ze strany 22

… koszyka. Lub ostrożnie i cicho odchodzi kawałeczek i zostawia całe zdarzenie, by je powtórzyć, nadchodząc z innej strony świata, kiedy to niektóre z leśnych duszków będą ukryte, niewidoczne z nowej strefy obserwowania czy przyłapane o wiele wcześniej niż za pierwszym razem. Szukanie i znajdowanie jest przygodą odkryć, a radość i przyjemność z takiego postępowania nie tkwi w poszukiwaniu pożywienia. Jest zawarta tylko w marzeniu, nadziei i w końcu w zaskoczeniu, które jest krótsze niż okamgnienie i mija niezwykle szybko – już po chwili wszystko przestaje być wspaniałą, dopiero co odkrytą rzeczywistością.

Oznakowałem miejsca tych przygód zielonymi gałązkami, znakami z szyszek, kamieni i liści, które zawieszałem na suchych gałązkach i rozgałęzieniach konarów, abym za kilka dni mógł znów oddać się wzruszeniu towarzyszącemu oglądaniu grzybów. Ceglastemu kapeluszowi koźlarza osikowego, czarnobrązowemu koźlarzowi grabowemu i prawdziwkowi świerkowemu, jego kolorowi kapelusza, nic nie dorównuje. Jednak nigdy nie znalazłem tych oznakowanych miejsc, kamienne znaki rozrzucił ktoś nieznajomy, gałązki i szyszki poruszyły wiewiórki, a ja najczęściej błądziłem i nigdy nie dotarłem do miejsc, gdzie działy się owe cuda.

Brakowało mi tylko kory brzozowej i rzemyczka, który posłużyłby jako cięciwa łuku. Obwinięty dookoła świdra powoduje jego obrotowy ruch w przeciwne kierunki bez niego każda próba rozniecania ognia jest niemożliwa. Można wprawdzie obracać świdrem, trzymając go w naprężonych dłoniach, jednak obroty przy pomocy łuku – który reprezentuje tutaj pierwszy kroczek mechanizacji – jest dla człowieka niewprawionego wygodniejszy. Rzemyczek jest więc podstawowym źródłem ruchu, a jego zdobycie w dziczy okazało się całkowicie niemożliwe. Wydrążyć jamę, zamaskować gałęziami i złowić tak jelenia lub zabić nożem myśliwskim i siekierą dzika schwytanego w sidła, z grzbietów tych zwierząt wyciąć pasek skóry, moczyć go w bagnie rzecznym, w garbniku mokradeł i w końcu pasek skóry wycisnąć z popiołem i natłuścić łojem dzika, żeby był miękki. Uciążliwość tej technologii zniechęciła mnie od takiego zamysłu.

Kiedy jednak od czasu do czasu odwiedzałem cywilizację, aby uzupełnić zapas żywności, przekraczałem próg drzwi, nad którymi wisiała tablica z napisem „Jedność”. Jakże wzniosłe nazwy nadają ludzie tak prozaicznym sklepom, na których półkach bratają się butelki z piwem, z szamponem, koniak gruziński z serem topionym, z mąką przednią i w końcu ..text pokračuje