Stránka:bw-tom9.djvu/172

Z thewoodcraft.org
Verze z 12. 11. 2020, 16:33, kterou vytvořil Keny (diskuse | příspěvky) (→‎Nebylo zkontrolováno: Založena nová stránka s textem „Leśny Almanach PAŹDZIERNIK — KRÓL MIESIĘCY Czas błogiej samotności i wołania kwiczołów. Połowę Europy przeleciały północne ptaki na drod…“)
(rozdíl) ← Starší verze | zobrazit aktuální verzi (rozdíl) | Novější verze → (rozdíl)
Tato stránka nebyla zkontrolována

Leśny Almanach PAŹDZIERNIK — KRÓL MIESIĘCY Czas błogiej samotności i wołania kwiczołów. Połowę Europy przeleciały północne ptaki na drodze za słońcem i pożywieniem, nim dotarły na południowe pogranicze Polski. Nad lasami Gór Izerskich teraz odzywają się szorstkie głosy kwiczolich stad: ptaki szukają w górach jarzębiny, tego najwspanialszego drzewa Świata. Trawy zółkną. Jest czas mroźnych poranków i pierwszego ciemnego lodu na torfowiskach. Czas zmarzniętej żurawiny i zimę wróżącego słońca. Miesiąc prze- zroczystego powietrza i suchych skał. Ciepły, ryczący wicher zbierze w ciągu jedynego dnia w końcu października liście izerskogórskich buczyn, miliony kolorowych Hści ułożą się potem do wysokich zasp pod skalnymi występami i do głębokich rozpadlin skalnych. Wtedy przychodzą z lasów do opuszczonych łowczych chat leśne myszy. Osamotnionemu pątnikowi pomagają znosić jego samotność w październikowej nocy: siedzą jak skrzaty na brzegu stołu, cicho dojadają resztki jego wieczerzy i spokojnie patrzą do Światła świecy. Nie można ich nie kochać. Rankiem po takiej jesiennej nocy marzysz o dalekiej wędrówce, na której sadzałbyś po drodze drzewa, szpaler drzew jarzębinowych. Miesiąc zmian i niespodzianek. Lezałem kiedyś w nocy na grzbiecie Gór Izerskich. Mgła kryła cały łańcuch górski i kończyła Ściśle pode mną, tylko wierzchołek skały wznosił się jak opuszczona łódź na oceanie białej mgły. Wyżej już tylko zostały Świecące gwiazdy. Kiedy zziębnięty obudziłem się, zobaczyłem na północnym horyzoncie niesamowite Światło. Było niezmiernie daleko. Z noc- nego firmamentu wisiały chwiejne, Świecące welony mgły i zmieniały swój kształt — w tej październikowej nocy widziałem z Gór Izerskich zorzę polarna. Miesiąc ruchów natury i niewidzialnych spotkań: w połowie października prószył nad górami Śnieg. Lasy stękały na wietrze. Oświetlenie krainy było niesamowite — ciężkie zimowe niebo już przypominało grudzień, ale liście do tej pory były jeszcze na drzewach. Wyśmienicie nieprzyjazny czas. Nagle zerwał się pod moimi nogami ptak. Pofruwał trochę, rozpiął skrzydła, zaświecił niezwykły ciemny i biały kolor. Wstrzymałem oddech, pięć kroków przede mną siedział w izerskich trawach wróbel śnieżny, który żyje na dalekiej skandynawskiej Pół- 170