Zielony dziennik, 1995 (księga)

Z thewoodcraft.org
Verze k tisku již není podporovaná a může obsahovat chyby s vykreslováním. Aktualizujte si prosím záložky ve svém prohlížeči a použijte prosím zabudovanou funkci prohlížeče pro tisknutí.

1)2)3)Logo Biblioteczky Walden


Ladislav Rusek:
ZIELONY DZIENNIK
Notatki adepta Leśnej mądrości
Tytuł oryginału:
Zelený deník. Zápisky žáka české Lesní Moudrosti /Olomouc, 1994/
Przełożył: Tadeusz Wyrwalski
Słowo wstępne: Milan Klimánek
Przekład uzupełniono fragmentami tekstów z książki Autora p.t.: Roverské pěšiny /Praha, 1994/
Linoryty Autora
Okładka według rysunku anonimowego autora z książki W. J. Longa p.t.: Stopy na severu /Praha, 1925/ projektu Jana Rozwadowskiego
Wydała Biblioteczka WALDEN, 40-045 Katowice, ul. Różana 1/2 jako swoją 5. publikację.
Wydanie pierwsze, 1995



Printed in Poland4)

SŁOWO WSTĘPNE

Przedstawiamy naszym Czytelnikom, polskiej braci woodcrafterskiej – leśnym junakom, druhnom i druhom harcerskim, zwłaszcza drużynowym i instruktorom oraz wszystkim miłośnikom przyrody, w tym samotnym wyznawcom lonecraftu, esej żarliwego entuzjasty leśnej mądrości, czeskiego woodcraftera i skauta, artysty-grafika i poety, Ladislava Ruska, p.t. “ZIELONY DZIENNIK”, jako 5-tą pozycję Biblioteczki Walden.

Autora prezentowaliśmy naszym Czytelnikom w 1993 roku w rozważaniach o ruchu woodcrafterskim, w tomiku p.t. “Leśne Junactwo”. Myśli brata Ruska znalazły wśród szerokiego grona polskich miłośników przyrody, wyznawców woodcraftu i harcerzy, przychylne echo.

Wierszami “ZIELONEGO DZIENNIKA” pragniemy naszym Czytelnikom przybliżyć ideę leśnej mądrości, która w Polsce była historycznie znana już od 1921 roku z działalności Adama Ciołkosza i wolnych harcerzy oraz ze słynnych kursów harcerskich u jeziora Wigry, jako puszczaństwo. Ten pierwotny polski przekaz wiedzy o puszczaństwie jest tylko częściowo charakteryzującym określeniem harmonijnego połączenia nowoczesnego człowieka z warunkami, którymi nas darzy przyroda. Bowiem ideał człowieka-poszukiwacza leśnej mądrości oznacza przede wszystkim dążenie do wejścia jak najwyżej na Górę Poznania.

Praktyki człowieka “mądrego ścieżkami lasu”, jego doświadczenia i umiejętności połączone z życiem na łonie przyrody są niewątpliwie ważne i cenne. Stoją jednak daleko za wartościami moralnymi, etycznymi i humanistycznymi, jak je w wnikliwy i wyjątkowo oryginalny sposób wyraża symbolika Czterokrotnego Ognia z jego dwunastu punktami ustawy moralnej, przedstawionego przed prawie stu laty przez Ernesta Thompsona Setona. Ideę tę pogłębił i dla europejskich warunków zmodyfikował myśliciel, pedagog, przyrodnik i założyciel ruchu czeskiej leśnej mądrości, prof. Miłosz Seifert. Amerykański woodcraft doczekał się w postaci leśnej mądrości znacznie głębszej wartości filozoficznej i posiada bezspornie większe możliwości programowe. Idea leśnej mądrości poszerza horyzonty całożyciowego programu wychowawczego.

W tym miejscu nasuwa się pytanie, jaki odpowiednik polski zastąpi angielski wyraz “woodcrafter”?5) Słowo “traper”, oznaczające myśliwego polującego w Ameryce Północnej na zwierzęta futerkowe, zwykle za pomocą sideł czy pułapek, nie jest wyrazem, który charakteryzowałby prawdziwego woodcraftera – bowiem on jest przecież w zasadzie przyjacielem zwierząt małych i dużych.

Angielskie słowo “backwoodsman” (czeskie “zálesák”) już przez długie lata wywołuje wizję harcownika strefy granicznej z dziejów angielsko-francuskich walk o terytoria północno-wschodnich krańców Ameryki; wywołuje w nas wizję Indianina, “Skórzanej Pończochy” (Nathaniela Bumpo), bohatera powieści Jamesa Fenimore'a Coopera, lub niektórych łowców-wojowników z nowel Karola Maya czy Zane Greya. Chodzi tu w ogóle o postacie romantycznie szlachetne, lecz jakoś niepełne – coś im brakuje do ideału człowieka, szukającego i idącego drogami leśnej mądrości w całej objętości tego znaczenia.

Jakim więc polskim słowem zastąpić angielski wyraz “woodcrafter”?

Bardzo dobrze brzmiące jest oznaczenie woodcraftera w języku polskim przez “leśnego junaka”. Już we wstępie do “Leśnego Junactwa” udowodniliśmy wyraźność tego pojęcia i w naszym przyjacielskim kręgu posługujemy się nim z zadowoleniem. Więc obok “woodcraftera” znajdzie nasz Czytelnik w tym tomiku również określenie “leśny junak”, które – naszym zdaniem – dobrze zastępuje setonowskie pojęcie w języku polskim.

Wiedza leśnej mądrości przyjęta przez leśne junactwo jest w dziewięciu dziesiątych rzeczą moralnego rozwoju i wzrostu, a dopiero jedna dziesiąta tej wiedzy stanowi rzeczy praktyczne, i oznacza znajomość życia w przyrodzie.

Jeśli ta jedna dziesiąta programu praktykowana jest według wzorów indiańskich (współżycie Indianina z przyrodą i jego umiejętność przeżycia w surowych warunkach należy do najlepszych wzorów — chociaż nie jest on wzorem jedynym), to chodzi tu o bardzo przydatne cechy, zwłaszcza uwzględniające ich przygodowe atrakcje, tak istotne dla młodzieży. Lecz nie można z tego wytwarzać dogmatu lub jedynej możliwości.

Na przykład namiot tipi z pewnością jest bardzo przydatnym schronieniem w czasie długoterminowego obozowania dla grupy ludzi “pod jednym dachem”. Lecz w przypadku podróżowania naszymi beskidskimi górami w ciągu jednego tygodnia korzystniej będzie użyć wygodnego i lekkiego namiotu Białego człowieka. Albo - własnoręcznie zrobione indiańskie mokasyny, których polskim odpowiednikiem są zakopiańskie kierpce, będą bez wątpienia wyrobem, na którym nauczymy się czegoś z pracy rękodzielnej, lecz dla woodcrafterskiego podróżowania dziesiątkami kilometrów po sudeckich górach, gdzie spotykamy się z terenami pokrytymi skałami i obszarami bagnistymi, nogi Europejczyka wymagają pewnego i mocnego obuwia. Korzystając jednak z nowoczesnych urządzeń nie przestajemy być woodcrafterami – leśnymi junakami.6) Wspólnie z Autorem wierzymy, że między miłośnikami przyrody znajduje się wiele wrażliwych i myślących ludzi, którym bliska jest rodowita polska, a tym samym chrześcijańska tradycja, wyrażająca się zrozumiałymi kulturowymi przejawami pieśniowymi i tanecznymi, utrzymywanymi obyczajami i obrzędami, związanymi na przykład z Świętami Bożego Narodzenia, Wielką Nocą lub obchodami nocy Świętojańskiej. I że uczuciowo i naturalnie najbliższa jest im prastara umiejętność przebywania i trwania naszych słowiańskich i polskich przodków w dzikiej, lecz przyjaznej przyrodzie minionych wieków, między Łabą, Odrą i Bugiem, między Prutem, Dniestrem i Niemnem.

W tym miejscu pragniemy zatrzymać się na chwilę nad dorobkiem polskiej beletrystyki na temat zależności człowieka od przyrody, analogii między życiem ludzkim i zwierzęcym, gdzie fabuła literacka połączona jest z popularyzacją doświadczeń przyrodoznawczych, a ponadto zawiera akcenty wychowawcze. Oprócz dzieł Adolfa Dygasińskiego, Jana Wiktora i Arkadego Fiedlera wspomnijmy na bezpośredni wpływ, który na młodzież polską, w tym na szeregi harcerskie, wywarła wybitna nowela prozaiczki, Marii Rodziewiczówny, p.t. “Lato leśnych ludzi” z 1920 roku. Maria Rodziewiczówna omawia w tej noweli wakacyjny pobyt grupy chłopców w szczerej przyrodzie. Ta powieść, ciesząca się uznaniem publiczności, jako arcydzieło autorki, stała się podstawą dla opracowania filmowego. Zawiera ona wszystkie rysy literatury pięknej, pisanej w duchu woodcraftu, chociaż nie jest znany wpływ idei leśnej mądrości na utwór, w którym prócz patriotycznej nuty znajdujemy mocny głos, dążący do harmonii życia ludzkiego z przyrodą.

W “Lecie leśnych ludzi” spotykamy się nie tylko ze ścieżką wtajemniczenia, z pełnieniem czynów i wielkich czynów, z warunkami zdobywania i nadawania leśnego imienia i z mądrym doświadczeniem naczelnika grupy, lecz również z opisami pobytu w lesie, przeżywanego wśród własnej pracy, motywowanej myślącą ręką, z oczyma dostrzegającymi tajemnice przyrody i z sercem, napełnionym wzniosłymi ideałami czystej ludzkości.

Właśnie dzisiaj, kiedy naród polski z nadzieją rozwija w swobodny sposób swoją państwowość i utrwala swoją narodową świadomość na swoich prastarych, historycznych fundamentach kulturowych, prawdziwi poszukiwacze leśnej mądrości w Polsce tym mocniej zgłaszają się do spadku życiowej mądrości po własnych przodkach. Bowiem nasi starzy byli właśnie pierwotnie łowcami, pasterzami i rolnikami, a tylko w ekstremalnych warunkach także wojownikami. Byłoby co najmniej chybione i przewrotne i ze względów wychowawczych dla naszej młodzieży wprost szkodliwe, przeoczyć życiodajny zdrój pouczenia i wzorowania się na własnych tradycjach, gdzie bogaty i jakże malowniczy polski folklor, muzyka i śpiew ludowy, wspólnie z przepięknym językiem, są tak wyraźne i tak swojskie.

Ruch leśnego junactwa w Polsce stoi niezmiennie po stronie krzewienia najlepszych i bogatych tradycji polskiego ludu. Natomiast obcą egzotykę pozostawia do praktykowania w jakimś7)ograniczonym zakresie przy wychowywaniu najmłodszych, jako przeżywanie romantycznej, na przykład indiańskiej przygody.

Ladislav Rusek w swoich rozważaniach dochodzi do prób definiowania pojęcia leśnej mądrości. Nie jest to zadanie łatwe — ostatnie słowo edukacyjne nie będzie bowiem w tym względzie nigdy powiedziane, dopóki ludzkość będzie się rozwijała i świat wspólnie z środowiskiem życiowym będą się zmieniały. Osądźmy więc sami, do jakiej miary udało się Autorowi przedstawienie definicji przez Setona zapoczętej idei woodcraftu.

Pieczołowity przekład oryginału, pióra wybitnego woodcraftera, Tadeusza Wyrwalskiego, został dopełniony myślami, czerpanymi z książki Autora p.t. “Roverské pěšiny” (w przybliżeniu “Ścieżki rowerów-starszych harcerzy”), z pominięciem pewnych specyfików, ważnych dla czytelników czeskich.

Życzymy przyjemnej i pożytecznej lektury “ZIELONEGO DZIENNIKA”, najlepiej wyjętego z plecaka w czasie wypoczynkowego pobytu w głębi polskich lasów i w słonecznym blasku, zalewającym polskie dąbrowy, pola i łąki.

Z błękitnym niebem!

Wydawcy

8) 1

Leśna mądrość nie jest mądrością, jeśli jest tylko sumą wiadomości o drzewach, roślinach, ptakach, zwierzętach, chrząszczach, skałach i minerałach. Mądrością życiową staje się wtedy, gdy to wszystko jest objęte i uświęcone właściwym stosunkiem do przyrody stosunkiem braterskim i siostrzanym. Rozumiem przez to głębokie zrozumienie przynależności do niej, zrozumienie wzajemnej zależności, wzajemnego związku i uwarunkowania, a tym samym taktownego i delikatnego do niej podejścia. Postawa głębokiego zrozumienia przyrody zostaje dopiero potem uwieńczona postawą miłości do wszystkiego.

2

Nie mówię tutaj o “postawie miłości do wszystkiego żywego”, ponieważ nauczyłem się nie robić rygorystycznej różnicy między tzw. “żywym” a “nieżywym” – skałą, rzeką, piaskiem, chmurą… W pewnym sensie wszystko jest żywe, wszystko składa się z tych kilkudziesięciu jednakowych pierwiastków. A przede wszystkim wszystko ma wspólne pochodzenie, wszystko jest przejawem swego Stwórcy.

3

Dla większości ludzi przyroda jest najwyżej terenem, gleba jest uznawana “żywicielką” — i nic więcej. Jeśli mówi się o szkodach ekologicznych, to zawsze tylko w znaczeniu możliwej szkody dla człowieka. Ciągle w stosunku do wszystkiego używa się tylko tego antropologicznego miernika: “Chrońmy przyrodę dla człowieka” itd. Dopiero, kiedy będziemy skłonni powiedzieć: “Chrońmy przyrodę również i dla chrząszczy, ptaków, dla wszystkich pozostałych, egzystujących form życia”, dopiero wtedy będziemy mówić jak prawdziwi adepci leśnej mądrości!

4

Częsty pobyt w przyrodzie jest warunkiem osiągnięcia leśnej mądrości. Nie ma tu jednak prostej proporcjonalności, bowiem nie każdy, kto przebywa często albo nawet stale w przyrodzie, dojdzie do owego wspaniałego poznania i zrozumienia, które nazywam leśną mądrością. Ktoś może przebywać całymi dniami w przy rodzie, a jednak nie uzyska od niej niczego więcej, niż dostatek świeżego powietrza, opaloną twarz i ewentualnie zahartowanie ciała. Nie musi wszakże poznać niczego z tajemnic przyrody, nie musi z nich wywnioskować żadnej nauki, nie musi wznieść się ani o mały stopień wzwyż na drodze ku wyższej i czystszej ludzkości.

5

Dopiero gdy nauczymy się podnieść głowę i serce, dopiero gdy nauczymy się widzieć oczyma i sercem, dopiero wtedy przyroda stanie się dla nas nauczycielką, doradczynią, przewodniczka, sędziną i opiekunką.

6

Dzisiaj już dochodzimy do zrozumienia, że częścią składową, jeśli nie główną częścią składową leśnej mądrości, jest ekoetyka9)czyli suma poglądów moralnych, z których wynika poprawne zachowanie człowieka takie, które nie niszczy ani też nie uszkadza środowiska życiowego i warunków zdrowego życia w ogólnym czy tylko lokalnym wymiarze. Możemy nawet powiedzieć, że sam styl życia adepta leśnej mądrości powinien być ekoetyczny, jako jedynie odpowiedni dla utrzymania równowagi w przyrodzie. Jest on jednym z warunków utrzymania ciągłości życia na ziemi. Czym więcej ludzi to zrozumie i przyjmie za swoją dewizę, tym lepiej dla tejże ziemi, tym dłużej będzie na niej kwitło życie.

7

Zapewne nie zdajemy sobie jeszcze w pełni sprawy, co oznacza utrata choćby jednego jedynego gatunku żywych istot ze świata zwierzęcego lub roślinnego na ziemi. Możliwe, że jeszcze nie zrozumieliśmy, że zaginięcie nawet najbardziej mało znaczącego (ale co to jest właściwie “mało znaczące”?) ogniwa w łańcuchu życia, albo w “łańcuszku”, którym jest każdy rodzaj, gatunek czy podgatunek świata roślinnego, czy też zwierzęcego – jest szczeliną, która będzie się nieuchronnie poszerzać. Jest to początek “efektu dominowego”, który rozpoczyna i przyśpiesza nieodwracalny proces umierania ziemi.

8

W okresie kilku dziesięcioleci życia jestem świadkiem straszliwej dewastacji przyrody, jaka chyba nie miała miejsca w ciągu stu tysięcy ubiegłych lat.

9

Powtarzam, co już wielokrotnie napisałem, że te najlepsze rzeczy życia, te naprawdę najcenniejsze, są do tej pory za darmo, a to świeże powietrze w górach i lasach, czysta woda z górskich źródeł, słoneczny świt, zapachy kwiatów, radość z każdego poranka, majestatyczne poselstwo gwiaździstego nieba w nocy…

10

Nie jest koniecznym znać nazwę i zaszeregowanie każdego kwiatu, każdego ptaka, czy też chrząszcza. Nazwy są sztuczne, chociaż mogą bardziej lub mniej trafnie charakteryzować naturalne istoty. Koniecznym jednak jest zajmować wobec tych szczegółów przyrody stanowisko, stosunek i pełen szacunku, pojmujący respekt, uznanie prawa do życia. To jest najbardziej podstawowe i najbardziej potrzebne.

11

Jeśli mówimy, że trzeba poznawać i pojmować świat i przyrodę, nie wolno nam zapominać, że tym najbliższym światem, tą najbliższą przyrodą, jest nasze własne ciało. Zrozumienie jego właściwości, potrzeb, zdolności, możliwości i granic tych możliwości należy do mozaiki, którą jest leśna mądrość.10) 12

Nie można zrozumieć własnego ciała w izolacji od świata i przyrody. Istnieją nie tylko analogie i podobieństwa między nami i zwierzętami, ale i między nami i roślinami. Należy zrozumieć cechy wspólne i cechy odmienne.

13

Uczniowie w szkołach uczą się rozumieć znaczenie słowa symbioza w ten sposób, że jest to życiowa zależność i uwarunkowanie jednego roślinnego lub zwierzęcego gatunku od innego. Istnieje wszakże kilka przykładów symbiozy bezpośrednio u człowieka. Czy występowanie niektórych bakterii trawiennych w naszym ciele nie jest również symbiozą? Czyż nie jesteśmy życiowo uzależnieni od niektórych gatunków roślin, bez których nie byłoby atmosfery, umożliwiającej nam oddychanie itd.? Człowiek żyje w synbioze z wieloma gatunkami roślin i zwierząt.

14

Jestem tylko adeptem, a w żadnym wypadku znawcą, czy też absolwentem szkoły leśnej mądrości. Bowiem właśnie ta obszerna, wyższa nauka, to poznawanie nigdy się nie kończy, a każde ludzkie życie jest zbyt krótkie… Jestem jednak pewien, że dobry i cenny jest każdy osiągnięty stopień na tej drodze.

15

Często powtarzane twierdzenie, że “przyroda jest otwartą księgą”, nie jest wcale przesadzone. Jest to rzeczywiście niewyczerpalna księga opowieści – jeśli chcemy usłyszeć zawarte w niej wydarzenia i pouczenia, jeśli chcemy być Jej adeptami. Księga ta jest zawsze otwarta, trudność polega tylko na tym, że tak mało ludzi umie w niej czytać.Niektórzy nawet nie próbowali poznać jej pisma, a inni jakby nawet trzymali tę księgę na odwrót, nie patrząc na przyrodę z właściwego punktu widzenia.

16

Dawna, czy też dotychczas obowiązująca teza: “Człowiek jest panem przyrody”, “Człowiek zwycięża przyrodę” itd. – jest najbezczelniejszą i najbutniejszą deklaracją, jaką człowiek kiedykolwiek deklarował. Nigdy człowiek nie był, nie jest i nie będzie panem przyrody. Albo zrozumie, że jest tylko mało znaczącą, bardzo uzależnioną jej cząstką, albo zniszczy większość żywej przyrody i siebie wraz z nią.

17

Każde uważne i spostrzegawcze spojrzenie na przyrodę może być spojrzeniem inspirującym. Prastare drzewa, skały, lecz i stare ścieżki w regionie pamiętają wiele. Spróbujmy je o to zapytać, a na pewno mają nam coś do powiedzenia…11) 18

Z przyrodą można się porozumieć w najrozmaitszy sposób. Człowiek jednak musi być do tego przystosowany i otwarty na subtelne, ciche głosy przyrody. Jeśli wezmę z sobą do lasu wszystkie kłopoty domowe, rodzinne i miejskie, to nie usłyszę opowieści przyrody w ogóle. Wędrówka wśród przyrody jest wtedy tak samo bezwartościowa, jak gdybym szedł asfaltową ulicą miasta lub więziennym korytarzem z workiem na głowie.

19

Wielką radością i wielkim, kojącym uspokojeniem jest siedzenie w ciszy, w samotnym miejscu u pnia wielkiego drzewa, z widokiem na spokojny, piękny zakątek przyrody i słuchanie szumu wiatru w koronach drzew i wołania ptaków w gałęziach. Najlepszym, co możemy uczynić dla ukojenia swej duszy i dla rozwoju swego “ja”, jest wybranie sobie takiego miejsca dla dorywczej medytacji.

20

W przyrodzie musisz całkowicie zapomnieć o sobie, lub jeszcze lepiej, musisz odczuwać siebie samego we wszystkim. “Nawet to drzewo to jestem ja, także tamten lecący ptak to jestem ja i tamta skała to jestem ja”.

21

Wszystko może stać się stereotypem. Jeśli przyzwyczaimy się chodzić do świata przyrody, jak maszyny, które przejdą swoich cztery czy pięć kilometrów za godzinę, podczas gdy głowa jest nabita kłopotami i problemami, a serce zobojętniałe i zagłuszone na skutek niewłaściwego i niezadowalającego codziennego życia, wtedy przyzwyczaimy się powracać z przechadzki tak samo ubodzy, czy też tak samo źli i popełniający błędy, jak wtedy, kiedy na nią wyruszyliśmy. Nasza zatem wędrówka w świecie przyrody staje się tylko bezwartościową rutyną. Zgadzam się z Henrym Davidem Thoreau, że każda wycieczka do świata przyrody winna stać się szukaniem Ziemi Świętej, pielgrzymką do Ziemi Świętej. Pielgrzymka nie musi prowadzić tylko do tradycyjnego miejsca odpustowego. Pielgrzymujemy do pierwszych pierwiosnków, do zagonów kokoryczki w łęgowym lesie, do przezroczystych strumieni górskich potoków – taka pielgrzymka jest pielgrzymką i do siebie samego. A przy każdej takiej pielgrzymce może wydarzyć się cud…

22

W pewnym sensie każda pielgrzymka jest powrotem. Każdy powrót jest drogą do domu. Powrót jest także drogą do tego,co było dawniej, a to, co było dawniej, jest pierwotniejsze. U źródła życie było mocniejsze i czystsze. Powracajmy do źródeł! A właściwa droga do przyrody winna być w tym sensie powrotem.12)13) 23

Są ludzie, którzy raz w tygodniu udają się na łono przyrody, ponieważ czytali lub słyszeli, że jest to zdrowe i że jest to pouczające. Jest jednak również szereg szczęściarzy, którzy tam chodzą, kiedykolwiek mogą, ponieważ potrzebują tego do swego życia, tak jak potrzebujemy powietrza, wody i radości. Zresztą w przyrodzie jesteśmy w domu, a do mieszkania wracamy, aby się wyspać, aby pracować itd.

24

To, że życie ma tysiące kształtów, jak również i to,że niektóre gatunki roślin i zwierząt Jak gdyby wprost trwoniły nasienie, nie powinno budzić w nas poczucia małej wartości życia. Nie! Życie ma ogromną wartość, również i w tej najmniejszej formie i postaci i nie tu nie zmieni fakt, że nie rozumiemy jego sensu. Nie rozumiemy - może właśnie dla tego, że jest go wszędzie aż tyle!.

25

Jednym z celów doskonalszej ludzkości jest niewątpliwie lepsze, zdrowsze i dłuższe ludzkie życie. Może się to okazać niskim celem dla tego, kto cierpiąc na manię wielkości mówi o “czystej duchowości”, o jedynie duchowych celach życia, nawet o konieczności stłumienia, czy też ograniczenia cielesności na korzyść duchowości. Ale musimy sobie uświadomić, że każda droga, również duchowa, wymaga czasu, dużo czasu. Już łacińska sentencja “Ars longa, vita brevis” (sztuka długa, życie krótkie) żali się na brak czasu dla człowieka do urzeczywistnienia jakichkolwiek planów. Długie, albo przynajmniej dostatecznie długie życie daje szansę do zrozumienia i zrealizowania więcej z wielkich celów i prawd życia. Dlatego do leśnej mądrości, tym samym i do mądrości życiowej,należy wszystko, co czyni życie zdrowszym, odporniejszym, żywotniejszym i dłuższym. “W zdrowym ciele zdrowy duch”.

26

Wcale nie jest prawdą, że każdy naturalny, prymitywnie żyjący naród żyje prawidłowo i zdrowo. Murzynki, mające wycięty otwór w dolnej wardze, do którego, posłuszne swym obłędnym i zacofanym zwyczajom, wtłaczają coraz większy ozdobny krążek (czasem tylko wieko puszki blaszanej, wyrzuconej, przez białych), są dowodem bezmyślności niektórych niedorzecznych tradycji, rytuałów itd. Podobnym smutnym przykładem są celowo deformowane głowy Indian Płaskogłowych, spiłowane zęby innych prymitywnych ludów, męczenie i uszkadzanie własnego ciała u szeregu szczepów, niezdrowy sposób mieszkania, jedzenia i ubierania się w wielu, bardzo wielu przypadkach. Nawet u naszych własnych przodków nie było wszystko absolutnie zdrowe i rozumne. Bezmyślnością i naiwnością jest przejmowanie jakichkolwiek prymitywnych sposobów postępowania, zwyczajów i rytuałów pod pozorem “leśnych”, czy też “naturalnych”.14) 27

Przez świat przyrody ciągną często gromady młodzieży i dorosłych. Idą, hałaśliwie rozmawiając i krzycząc, bez jakiejkolwiek wrażliwości na wszystko, co widzą, Słyszą i napotykają. A niekiedy nawet brutalnie niszczą wszystko, co jest bezbronne i kruche: kwiaty, gniazdo ptasie, chrząszcza na drodzem którego złośliwie zadeptują… Takich wandali jest dużo, bardzo dużo i nie ma do tej pory prawa, ani środka, który uniemożliwiałby im czynienie zła. Współczesne “technokratyczne” i preferujące tylko biznes rządy nie interesują się naprawą czegokolwiek w tym kierunku. Dla nich, jak i dla tych gromad dzikich wycieczkowiczów, przyroda jest tylko wykorzystywaną kulisą, niczym więcej…

28

Kto potrafi chodzić sam, bywa bogatszy. Przyroda, którą kroczy, należy tylko do niego. Przyroda, w której siada do medytacji, odpowiada i mówi tylko do niego. Inspirująca cisza jest jego przewodnikiem. Śpiewu ptasiego nikt nie zagłusza, las szumi majestatycznie, nie trzeba się żenować przed nikim, jeśli chcesz rozmawiać z kwiatem. Jeśli samotny pielgrzym słyszy głosy, to są to tylko czyste głosy przyrody – i rezonujące głosy jego własnego wnętrza.

“Kto idzie sam, nie powraca nigdy z pustymi rękami.
Kto idzie sam, może wyjść wnet.
Kto idzie sam, w przyrodzie nie będzie sam:
Boże, prowadź nas po swoich ścieżkach”.

29

Stan cywilizacji, moralny upadek ludzkości i straszliwa dewastacja całej przyrody uzasadnia konieczność powstania nowego i pilnie potrzebnego ruchu tzw. leśnej mądrości. Nie można już bawić się romantycznie w niezwykłe przygody traperów lub w malownicze życie Indian – łowców bizonów. Wszystko jest inaczej. Teraz leśna mądrość staje się samozachowawczą filozofią i praktyką, jest brzytwą, której musi się uchwycić tonąca ludzkość, jeśli nie chce utonąć i zginąć we własnych odchodach i produktach swojego niewłaściwego, rozpustnego, luksusowego, rozrzutnego, egoistycznego sposobu życia. Pierwszym postulatem usiłowania ratowania się, pierwszym koniecznym warunkiem nowego stylu życia jest skromność, gotowość każdego do jak największego ograniczenia swych potrzeb, do ograniczenia swych wymagań tak, abym swym luksusem nie odbierał powietrza, czystej wody, gleby i zieleni lasu komukolwiek innemu, jakiemukolwiek żywemu stworzeniu, od bakterii aż do człowieka. “Nie pytaj, komu bije dzwon! Tobie bije” – John Donne i Ernest Hemingway.15) 30

Zrażają mnie sztuczne, kosztowne, nienaturalne i wymagające techniki sporty, wszelkie motokrosy i niszczące przyrodę rajdy samochodowe, niebezpieczne jazdy na bobslejach w betonowym korycie, przed którym musiała ustąpić górska łąka, zawody ryczących łodzi motorowych, podmywających brzegi i zabijających wodne żywe istoty, strzelanina, ogłuszająca szeroką okolicę i wszystko, co niszczy przyrodę, kraj, spokój środowiska, czystość powietrza i wody. Sporty takie są zbrodniczą ingerencją w prawa wszystkich żywych istot i są dla nich agresywnie i bezwzględnie narzucaną plagą. Musi nadejść czas, kiedy takie zło będzie zakazane prawem!

31

“Bonsai”, japońska umiejętność miniaturyzacji drzew i tworzenie maleńkich pokojowych “pejzażyków” na ceramicznych, metalowych i drewnianych misach zawsze mnie zachwycała estetycznie swym niezaprzeczalnym urokiem i swą zmniejszoną formą, dosyć pokrewną krótkiemu japońskiemu wierszowi – “haiku”. A jednak zawsze narzuca mi się jeden krytyczny punkt widzenia, a mianowicie, że ten piękny rezultat był osiągany różnym zawiłym sposobem, łataniem, zaginaniem i innymi nieco drastycznymi sposobami. Czy nie jest to “dręczenie” roślin? Jednak zrezygnowany przypominam sobie potem pola i łąki, codziennie maltretowane kosą, czy pługiem albo miejskie drzewa w alejach, obcinane nieraz aż do samego pnia. Jeśli twórczość “bonsai” jest trochę dręczeniem, to jestem skłonny to usprawiedliwić i tolerować, gdyż rezultatem tego jest prawdziwe piękno.

32

Najpiękniejsze i najczystsze miejsca w dzisiejszym krajobrazie znajdziesz tam, gdzie nie dostanie się żaden samochód i żaden zwykły przechodzień. Gdzieś w nieprzystępnym jarze, na stromym zboczu, na ciężko dostępnym brzegu rwącego potoku górskiego.

33

Chciałbym wiedzieć, dlaczego przyroda poświęciła tyle pomysłowości na to, aby odróżniać po kształcie liści jedno drzewo od drugiego i podobnie każdą roślinę, trawy, kwiaty i krzewy. To bogactwo kształtów i barw jest zadziwiające. Wydawało by się, że każda roślina może po swym długim rozwoju ustabilizować się z korzyścią w swoim jedynym optymalnym kształcie. Ale co to jest optymalny kształt? Wydaje się, że tak różne liście, jak jest ogromny liść łopianu, albo podobnie wielki, ale skomplikowanie rozdzielony na części liść barszczu, a w porównaniu z nimi drobniutkie listki bukszpanu lub delikatne, nieparzystopierzaste listki akacji, że wszystkie są czymś optymalnym właśnie dla swego gatunku. Drzewa chcą być różne. My ludzie, którzy niekiedy zbytnio ulegamy konformizmowi, unifikacji i wszelką indywidualność tłumiącemu stereotypowi, winniśmy się nad tym zjawiskiem przyrody bardziej zastanowić.16)17) 34

Niektóre ptaki, jak kos, drozd czy słowik, śpiewają w tak złożony sposób, że w śpiewie tym można znaleźć nawet jakiś system (powtórzenie motywu, trel, rytm, stopniowanie itd.), a może i zadowolenie. A czymże innym jest takie zadowolenie z rytmicznego, czy melodycznego motywu, niż fundamentem estetycznej świadomości? Zali nie mamy tu już prototypu, czy archetypu wyższych i bardziej skomplikowanych ludzkich skłonności artystycznych? Przecież dla przywabiania lub ostrzegania ptasich partnerów wystarczyłyby najzwyczajniejsze dźwięki – po prostu tylko głośny krzyk. Ale to, co słucham przez okno z ogrodu, jest po prostu śpiewem!

35

Doszedłem już dawno do tego, że wszelkie krzywdzenie przyrody odczuwam osobiście. Tak, złoszczę się i cierpię, gdy widzę bezwzględnie zranione lub okaleczone drzewo, ptaka postrzelonego z wiatrówki, rybę, którą pozostawiono brutalnie, aby się zadusiła, małża, rozbitego kamieniem z samej tylko ciekawości, wypalanie zarośli, pomimo zakazu. Nie jest to moje drzewo, moja sikorka, mój małż, ale odczuwam to, jako swą własną szkodę. Altruizm rozszerzyłem już dawno na całą przyrodę, na cały świat. Złości mnie, jak gdzieś na drugiej półkuli zabijają foki, jak, zabijają słonie dla kości słoniowej, jelenie dla poroża, strusie dla kłębów pierza. Nie mogę już inaczej. Już dawno przyjąłem hasło “ahimsa” za część składową swego kodeksu etycznego, a może nawet miałem je już wrodzone. A razem z tym cierpieniem odczuwam gniew i opór w stosunku do tego, kto tak krzywdzi przyrodę i wszystko żyjące.

36

Na dziesiątki metrów długi pochód mrówek na leśnej drodze. Śpieszyły skądś, gdzieś. Przejechał samochód i zmiażdżył setki tych drobniutkich pracowników. I oto koło każdej martwej lub zwijającej się, zranionej mrówki zebrała się natychmiast grupa “pomocników” (jak ich nazwać inaczej?), odciągających swe padłe i ranne towarzyszki – dokąd? Nie miałem czasu tego ustalić, ale jedno jest pewne, że można tu dostrzec jakieś przejawy wspólnoty, braterstwa, a może i zorganizowanej i kierowanej pomocy. Czy taka solidarność zawsze występuje u ludzi?

37

Step jest przyrodą. Pustynia Jest przyrodą. Brzegi oceanu Lodowatego, to też przyroda. Tajga jest także przyrodą podobnie, jak i nasze rodzinne łąki i dąbrowy. Nie zaszkodzi poznać różne kraje i różne typy przyrody, ale niewątpliwie najlepiej jest, jeśli człowiek żyje przez większą część swego życia, a zwłaszcza w starości w kraju, w którym żyły całe pokolenia jego przodków. Ta ziemia stworzyła i żywiła ich ciała, z tej ziemi żyję i ja.

Nie muszę przyjmować skrajnego poglądu niektórych joginów, że nie powinno się konsumować cudzych płodów, ale być może coś18)słusznego jest w poglądzie, że człowiek winion się trzymać rodzinnej gleby nie jako właściciel, ale jako jej obywatel. I tu należy mieć na uwadze i rodzime duchowe “pokarmy” i “owoce”, które są jeszcze ważniejsze niż strawa materialna. Stanisław Baliński (1899–1984), wielki poeta polski, Skamandryta, w wierszu, pełnym tęsknoty za swoją Ojczyzną, tak z emigracji pisze:

Płynę do Ciebie po nocy
Kraju mój, śpiewny, uroczy,
Tam chmurki drżały z tkliwością,
A wiatr kołysał serdecznie -
O, kraju mój, Tyś mą miłością
Wiecznie…

38

Wiosna jest za pewne najbardziej wzruszającą porą roku. Ta eksplozja życia odrętwiałego, ukrytego, jakby nie istniejącego w czasie długiej zimy – ta mnie zawsze od nowa fascynuje. Miliony pączków pojawiają się nagle, jakby przez noc, nabrzniewają niecierpliwym sokiem drzewnym. Po kilku dniach rozkwita mnóstwo gatunków roślin, ptaki hałasują w gałęziach i na strzechach z całkowicie jawną radością i pragnieniem: żyć, żyć, żyć!


39

Tropienie, skomplikowana wiedza traperska i praktyka nie służy nam dzisiaj do łowienia zwierzyny. Tropienie może nas informować o bliskości zwierząt i ptaków, o wyznaczeniu granic ich biotopów, może nas doprowadzić bliżej do nich, gdzie je możemy spokojnie obserwować.


40

Co jest łatwe i co jest trudne? Łatwo. jest pozbierać kilka gałęzi i rozpalić ogień i bardzo łatwo jest ogrzewać się przy jego płomieniach. Ale trudniejsze i lepsze jest być samemu tym ogniem, być żywym płomieniem, u którego grzeje się krąg przyjaciół.

Łatwo jest rozbić namiot, podnieść nad głową tę płócienną strzechę, która nas ochrania przed deszczem i wiatrem. Ale jak jest wymagające i dobre samemu być ochroną i opoką, potrafić dać poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza tym najbliższym. Łatwo jest śledzić trop w śniegu czy błocie, rozpoznać, które stworzenie tą drogą kroczyło, uciekało lub czołgało się. Ale rozpoznać na czas cień kłopotów lub smutku w oczach ludzi, których kochasz i którzy na tobie polegają – to jest wyższe niż cała traperska mądrość.

Łatwo jest wyznaczyć kierunek drogi według kompasu, słońca lub gwiazd. Ale nade wszystko jest właściwą decyzją i wolą kroczyć za Polarną Gwiazdą Prawdy. Łatwo jest zawiązać niezbędny węzeł, aby był pewny i bezpieczny. Ale utrzymać pewny przyjacielski stosunek, pozostać dobrym przyjacielem i bratem i nie być nikomu kulą u nogi, to jest dobre i święte, jak również trudne.

Łatwo jest nauczyć się rozpoznawać zioła lecznicze i odróżniać je od roślin trujących. Ale jak mała jest czasem różnica między Dobrem i Złem, jak trudna jest niekiedy właściwa decyzja!19) 41

Najważniejszą zasadą ekoetyki, czyli dążenia do ochrony przyrody i naturalnego środowiska tego świata, jest powrót do skromności. Trzeba ograniczyć swoje potrzeby jak najbardziej i wszędzie, gdzie to jest możliwe. Nie musi to oznaczać powrotu do prymitywizmu, jak to pojmują niektóre ugrupowania “zielonych”, które się sprzeczają, czy wystarczy jeść tylko łyżką, czy jest poprawnie używać również widelca.

Oznacza to danie sobie rady wszędzie z mniejszą ilością wyrobów i rezygnowanie z wszelkich zbytecznych, luksusowych albo i szkodliwych rzeczy. Oznacza to po prostu konieczność oszczędnego trybu życia, nie wyrzucanie na śmietnik jeszcze użytecznych rzeczy, nie marnowania papieru (zapisać każdy zeszyt do ostatniej strony, ołówek wypisać do ostatniego kawałka), zjadanie chleba do ostatniej kromki. Niestety wciąż jeszcze spotykamy się z karygodnym zjawiskiem wyrzucania suchego chleba.

Wiem, że są to tylko krople w morzu konsumpcji, lecz jest to chlubne usiłowanie spowolnienia umierania Ziemi. A w każdym razie jest to przynajmniej dystansowanie się od narastającej kolektywnej winy.


42

W setkach, a nawet w tysiącach pieśni odzwierciedla się szczery stosunek naszych przodków do przyrody. Dla swego najbardziej osobistego zrozumienia znajdował człowiek wzór w przyrodzie i porównywał się z przyrodą, która go otaczała, w której pracował i żył. Dokąd się to wszystko ulotniło?

Jest to niewątpliwie wina miasta dużego, które swymi kamiennymi murami trwale oddzieliło człowieka od żywej i zmiennej przyrody. Od jakiegoś czasu żyje człowiek w konserwie — w ochronnym opakawaniu, oddzielającym go od zmian pogody. Podcienia i kryte krużganki umożliwiają ludziom nie stykać się w ogóle, lub tylko mało, z deszczem, gradem lub wichurą. Chroniony od tego wszystkiego żyje już człowiek w sztucznym świecie. Są dzieci miejskie, które nigdy nie widziały rozległego nocnego firmamentu, a księżyc znają tylko z obrazków, nigdy nie ujrzały w otwartym nocnym krajobrazie wschodzącego olbrzymiego, czerwonawego księżyca nad czarnym zarysem dalekich gór. Ulice wysokich domów zasłaniają im stale cały horyzont…

Z tym wiąże się i to, że w wielkim mieście człowiek zatraca rozległość horyzontu. Przez to zawęża się też jego myślenie i świadomość. Wszechświat zastępuje mu sztuczny świat kilku ulic – więcej bowiem nie potrzebuje, a wszystko widzi zniekształcone. Wśród rzekomego bogactwa i luksusu żyje człowiek nędznie…


43

“Muszę kupić dzieciom nowe papużki faliste, te stare coś podziobały i zdechły” – usłyszałem raz. Jest to straszny stosunek do żywych istot. “Dokupywać” nowe rybki do akwarium, jak tylko, na skutek niedbałej opieki albo w czasie nieobecności “panów”, którzy są na urlopie, zdechną. Jest to grzeszny, konsumencki stosunek i pogarda dla cudzego życia. Tacy “hodowcy” nie mają ani szacunku, ani miłości do przyrody.20) 44

Etyka, czyli ogół norm moralnych, nakłada na człowieka odpowiedzialność za każde życie, a nie posiadałaby wartości, gdyby nie mogła być powszechnie realizowana. Życie każdej jednostki, w tym również człowieka, polega na uczeniu się obcowania ze światem. Człowiek pierwotny uczył się obcowania z przyrodą. Dzisiaj, aby przeżyć, musimy postępować podobnie. Nikt nie dał nam świata na wyłączną własność. Mamy przywilej użytkowania go wraz ze światem roślinnym i zwierzęcym, bez którego nie przeżylibyśmy samotnie ani jednej minuty. Aby żyć zgodnie z przyrodą, musimy ją zrozumieć. Dlatego należy dostosowywać prawa do nowych sytuacji, spowodowanych przez człowieka, zgodnie z potrzebami społecznymi i przestrzegać już obowiązujących praw.


45

Przyjdzie czas, gdy więzienie ptaków w klatkach — papużek, kanarków, czegokolwiek bądź — będzie uważane za barbarzyństwo. Wierzę, że przyjdzie czas, kiedy będzie wolno chować psy domowe tylko temu, kto zapewni im wolny wybieg i dobre warunki do życia, dla jakiegokolwiek gatunku psa. Wierzę, że wreszcie będzie zakazane dręczenie cyrkowych zwierząt okrutną tresurą, iże ludzie nie będą się już bawić, przyglądając się takiej tresurze. Wierzę, że znikną małe, domowe akwaria, w których rybki tylko wegetują i w końcu giną w nienaturalnych, nieodpowiednich warunkach, które są tylko dręczącym więzieniem. Wierzę, że człowiek jednak zbliży się do swego własnego twierdzenia i zapewniania, że jest “przyjacielem zwierząt i obrońcą przyrody”.

Jednym z najszlachetniejszych obrońców takich moralnych stanowisk, a niedocenionym dotąd bojownikiem o prawa zwierząt, był profesor Miłosz Seifert (1887–1941), pisarz, tłumacz, pedagog, przyrodoznawca i założyciel czeskiej Ligi Leśnej Mądrości.


46

Istnienie drzew jest rzeczywiście bardzo osobliwe. Między wszystkimi żywymi istotami na naszej planecie właśnie drzewa zajmują zupełnie szczególną pozycję. Są ucieleśnieniem woli i pragnienia wzniesienia się na poziom ziemi, z której drzewo czerpie niewiarygodną siłę swego istnienia. Najwyższe drzewa wznoszą się swymi koronami dużo ponad sto metrów nad ziemią. Kiedy widzimy na przykład wielką lipę w pełnym kwiecie, gdzie naraz rozwija się i pachnie nektarem chyba milion złotych kwiatów, zastanowi nas, jaki to jest “motor”, który napędza całą tę zagadkową istotę, zwaną drzewem. Ziemia, z której wyrasta, jest często uboga, same kamienie. I oto, z tego, co w niej, szukając po omacku, wymacamy jako włosowate korzonki, wyrośnie z biegiem czasu kilka ton białego drewna, wiele ton liści, które sobie rok co rok wymienia i które same z siebie są godnymi podziwu organami. W ciągu stuleci swego życia drzewo dostarczy ogromne ilości tlenu, którym wspiera nasze życie.21)Bez istnienia drzew nie byłoby możliwe istnienie nas ludzi, przynajmniej nie w tej, tak wysoko rozwiniętej postaci, jaką znamy.


47

Moje biegające myśli i moje nieuporządkowane, gromadzące się wiadomości o przyrodzie i życiu są podobne do sroczego gniazda, wznoszonego bardzo niedbale, ale wytrwale w koronie drzewa. W jesieni, gdy opadną liście, gniazdo takie jest dobrze widoczne. Również ten Dziennik jest tylko taką garścią spostrzeżeń, wiadomości i myśli, z kilku twardymi gałęziami uwag, z odrobiną filozofii i chwiejnej, lecz trwałej wiary. Jest to właśnie ta wiara, która wszystko umacnia, spaja i trzyma razem.


48

Niemcy cenią sobie najbardziej dąb, Rosjanie uważają brzozę za swoje narodowe drzewo, Libańczycy — cedr, Kanadyjczycy — czernwony klon, niektóre kraje mają w swoim godle palmę, Czesi dają pierwszeństwo lipie. Ja cenię sobie wszystkie drzewa, ale zwłaszcza bliskie mi są stare, rosłe topole i osiki. W szepcie ich liści,na cieniutkich ogonkach liściowych,brzmi mi coś przyjaznego i uspokajającego.


49

Wszędzie jest pełno ptactwa i drobnych ssaków, a przecież stosunkowo rzadko znajdujemy w przyrodzie trupy albo resztki ptasie, czy zwierzęce. Ciała martwych lub zabitych istot służą tysiącom innych żywych organizmów, które w większości postarają się wkrótce o to, aby martwa masa znikła bez reszty. Inaczej musiałyby wszędzie leżeć całe warstwy kości, upierzenia, pazurów i sierści. Jest w tym uspokajające stwierdzenie, że właściwie nic całkowicie nie ginie, tylko wszystko przemienia się. Nie kończy się obieg energii, ani wola i pragnienie do życia, istnienia i rozprzestrzeniania się poprzez mnóstwo osobników, co gwarantuje większe i dalsze trwanie.


50

Wszędzie w przyrodzie znajduję znaki i przejawy Bożej obecności, Bożej woli, Bożej wspaniałości. Znaków jakiejkolwiek obecności diabła nie znajduję, tego nietknięta przyroda nie zna. Jeśli znalazłem może gdzieś diabelskie znaki, piętno czy symbol, to były one wyryte, czy narysowane rękami złych ludzi.


51

Spalenisko – miejsce, na którym palił się ogień. Takich wypalonych miejsc znajduję bardzo dużo, zwłaszcza na brzegach jezior po wędkarzach, którzy tam rozniecali ogniska, aby się zagrzać, albo aby światłem płomieni zwabić w półmroku ryby bliżej brzegu. Takie ognisko, czy lepiej mówiąc, spalenisko, pozostaje martwym miejscem na długi czas zwłaszcza, jeśli ogień22)23)palił się długo i był zbyt wielki. Także w lasach, w miejscach, gdzie robotnicy leśni palili chrust w wielkich stosach /kiedyś będzie to zakazanel/, długo nic nie wyrośnie.

Wybierzmy zatem miejsce na swój ogień na wędrówkach tam, gdzie to nawet choćby w najmniejszym stopniu niczemu nie zaszkodzi - na kamienistym, czy też piaszczystym brzegu rzek, na skalistym gruncie lub na uprzątniętym skraju pola.

Jeśli już ogień musi się palić "na zielonej łące”, wtedy naj- - pierw wycinamy odpowiedni kawałek darni, który po ugaszeniu ognia układamy z powrotem na swoje miejsce tak,: aby pierwotny teren pozostał o ile możności nieuszkodzony. Ale: uwaga: darń tę kładziemy nie na jeszcze rozpaloną powierzchnie, ale aż po ostygnięciu spalonego miejsca, co można przyspieszyć przez za- lanie wodą.

52

Na jakimś spotkaniu grup ekologicznych, gdzie większość obec- nych stanowili ludzie młodzi, w wieku około dwudziestu lat, usłyszałem niezwykłą tezę o tym, że ekologiczny styl życia, wiodący nieodzownie do pohamowania i ograniczenia swych potrzeb, jest niezgodny albo nawet sprzeczny z kulturą. Jest to wielkie nieporozumienie, niezrozumienie całej sprawy, całej. ekofilozofii!

Mogę (i muszę) pozostać kulturalnym człowiekiem, móże (i musi) nam pozostać bardzo szeroka sfera kultury (z wyjątkiem: bezmyślnych, zbytecznych lub nawet szkodliwych wyskoków), „nogę żyć bo- gatym życiem kulturalnym, a jednocześnie w żaden. sposób nie niszczyć przyrody, nie szkodzić naturalnemu środowisku! A może właśnie ta elektryczność, która oświetla scenę, czy ki- no, albo która napędza maszyny drukarskie, drukujące książkę poetycką, będzie tą krytyczną pozycją, "wyrwaną" przyrodzie i dla jej szkody?

A dlaczego właściwie chcą ci ludzie rozpoczynać ekoetyczną dro- gę życiową właśnie od powrotu do barbarzyństwa 1. ostentacyjnego prymitywizmu; mówiło się tam o rytuałach i o zupełnie nienatu- ralnym, prymitywnym życiu, jakoby chcieli odrzucić i wszystko dobre, co przyniosła cywilizacja... Czy to jest prawidłowa droga.

Trzeba zacząć zupoełnio inaczej, trzeba walczyć przeciwko wiel- kiemu niszczeniu i grabieniu przyrody, których tyle jest wszę- dzie, przeciwko bezmyślnym, szkodliwym sportom, przeciwko nad- miernej chemizacji itp., a nie opowiadać o tym, że. zaoszczę- dzamtrochę papieru na książce, trochę elektryczności'w sal koncertowej, czy w galerii obrazów.

Takie romantyczno wozwania do domowego wyrobu: "recykLowanego" popioru nio oąy niczym więcej, niż zabawą (nie mam nie,przeciw- ko temu, jeśli sobie to ktoś wypróbuje) – woda wodociągowa i inne pozycje są tak drogie, że nakład na uzyskanie;kilku;decy- metrów szarego, złej jakości i tylko z trudem nadającego 'się do użytku domowego papieru - nie prowadzi ani do oszczędności, ani do ochrony przyrody. Drobna produkcja papieru, nie mówiąc o nadzwyczajnej stracie czasu, który z pożytkiem można by użyć znacznie bardziej celowo dla ochrony i oczyszczenia przyrody,24)nie jest to ani słuszna ani skuteczną aktywność ekologiczna. Takich niezrozumiałych lub pozornych akcji było Już dużo. Przy- kładem może być wyprodukowanie drogich tablic z napisem "Chroń przyrodę - nie deptaj trawników" i ustawienie ich w takim miejscu, gdzie ludzie w logiczny sposób skracają sobie drogę przez róg terenu... Albo zadeptywanie "zielonych" hektarów ziemi na miejscach zgromadzeń i pochodów... Stawiało się też betonowe monstra, budowle socjalizmu... I dzisiaj pojawiają, się hurra akcje, które mają zamaskować przerażającą rzeczywis- tość brutalnej dewastacji całej naszej przyrody.

53

Na pewno smutnym jest stwierdzenie, że na naszej ziemi nie moż- na się już wyżywić tylko tym, "co daje las". To oto romantyczne wyobrażenie, że sobie wyskoczymy beztrosko na długą włóczęgę i że wszystko potrzebne do życia znajdziemy po drodze - jak niekiedy twierdzą zbyt optymistycznie różne trampingowe książ ki kucharskie - jest błędne.

Na naszej ziemi wszystko do kogoś należy, na wszystko jest pra- wo. Nie możesz w biedzie zabić nawet wiewiórki, bez karty węd- karskiej nie wolno ci z wody wyciągnąć nawet kiełbia. Z wodnis- tych jagód, bulw, czy pewnych korzonków nie wyżyjesz,a z innych leśnych owoców, na przykład z żołędzi, dostaniesz bólu albo i kurczów żołądka, dopóki ich nie przyrządzisz powolnym sposobem do spożycia. Z licznych owoców, które są raczej tylko przysma- kiem albo przyprawami korzennymi, dopełniającymi podstawowe po- żywienie, nie uzyskasz często nawet tych kalorii, które zuży- łeś na ich zebranie. Dotyczy to i grzybów wszelkiego rodzaju. Są one przysmakiem lub korzeniem. Dopiero, gdy dodasz do nich parę jaj i trochę tłuszczu, można mówić o pożywnym jedzeniu... Myślę jednak, że do leśnej mądrości należy i to stwierdzenie.

54

Czasem kilka kilometrów od miasta natrafisz na zadziwiające zjawiska w przyrodzie. Łęgowy las, pozornie nieciekawy, ze swymi liściastymi drzewami i sitowie koło dróg, może ci sprawić niespodziankę, zwłaszcza na wiosnę. Fantastyczne pole czerwono- fioletowej kokoryczki, która rozkwitła tysiącami skomplikowa- nych kwiatów pierwej, niż gaj zasłoni się sklepieniem gęstego listowia; wygląda to z daleka jak nierealna powierzchnia fio- letowego jeziora. Ten cud ma miejsce na przełomie marca i kwietnia, w okresie, kiedy w łęgowych lasach znajdziesz i świe- że zielone pola dzikiego czosnku niedźwiedziego.

55

Kiedy indziej niezwykły ptasi krzyk, podo do ciągłego, mono- tonnego gwizdu, skłoni cię do podli żelenia yżowy 1 aypatzywac nia w koronach drzew. Zobaczysz nieznanego śpiewaka,wielkości niemal gołębia, ciemnego, kręcącego się na gałęzi, jak rozglą- da się ciekawie, czy wyzywająco wokoło. Ale na próżno szukasz25)potem w domu w atlasach ptaków. Był to zapewne tylko przypad- kowy obcy gość, samotny, zabłąkany, czy spóźniony w czasie przelotu ptak - /początek kwietnia/.

56

Liczne programy stawiają pytanie: "Czy przeżyję rok 20007'- tylko z ciekawości, podczas gdy powinny by wołać, krzyczeć rozpaczliwie, gmiewnie...!

57

Wielu ludzi nauczyło się - ku swemu szczęściu - rozumieć kraj estetycznie. Liczni z nas widzą go oczyma malarzy. Mam na myś- 1i głównie pejzażystów XIX wieku i początku naszego stulecia, którzy nauczyli nas rozumieć kraj, jako piękny odcinek przy rody. I rzeczywiście, wielokroć przyłapywałem się na tym, że pojmowałem jakiś odelnek kraju, jako podobny do obrazu tych malarzy. Obecnie wszakże przyszło mi do głowy, że ten dar ro- zumienia kraju i w ogóle przyrody estetycznie, może być dzi- siaj i karą: ile razy jestem zły, ilekroć cierpię w uszkodzo- nym, zanieczyszczonym, zbezczeszczonym kraju!

58

Jeśli występująca od czasu do czasu choroba, czy znużenie, jako podatek do przybywających lat, zmusza minie do zrezygnowa- nia ze zwykłych spacerów i włóczęg, uważam to za krzywdę, za niezastąpioną stratę. Zwłaszcza, jeśli jest piękny dzień, wprost zapraszający do włóczęgi w przyrodzie. Kiedy indziej Jest to pilna praca, która więzi mie w czterech ścianach. Lecz ile razy już uciekłem od pracy i dałem pierwszeństwe rzekomemu "nic nie robieniu” w lesie czy nad rzeką? Czy może nie były właśnie te chwile na zewnątrz tymi najlepszymi i naj- ważniejszymi dla mojej duszy? Jakim by był człowiek, który wyrósłby tylko w pomieszczeniach mieszkalnych, a nie poznał przyrody?

59

Większość opowiadań o zwierzętach jest silnie antropomorficzna, gdzie autorzy opisują życie zwierząt z ludzkich punktów widze- nia, pozwalają zwierzętom myśleć i wiele działać według ludz- kich sposobów i norm. Występuje to u Curwooda i u Londona. - Jest to oczywiście możliwe do przyjęcia, ponieważ jest to zwy- kle sposób, jak przybliżyć świat zwierząt młodemu czytelnikowi. Wczuć się w pełni w przejawy, czy w samo "myślenie" zwierząt /wierzę w ich proste formy myślenia/ jest niełatwo, jeśli nie zupełnie niemożliwe. Do krainy bajek należy oczywiście zupeł- nie ludzki sposób bycia różnych zwierząt, na przykład z animo- wanych seriali telewizyjnych dla dzieci.26)27) 60

Ptaki - chyba z małymi wyjątkami — nie nocują w gniazdach, jak się to wmawia dzieciom w bajkach. "Gnieżdżenie się" Jest przeznaczone wyłącznie do wyprowadzania młodych. Pt nocują w różnych miejscach, do których się przyzwyczaiły, które usta- lamy według ilości białego i innego kału, którym znaczą niższe gałęzie, gzymsy itp. Jest jednak zadziwiające, jak wielu do- rosłych ludzi jest przekonanych o tym, że "ptaszki na noc przytulają się do swych ciepłych gniazdeczek"”...

Znajomość przyrody u większości naszych ludzi jest bardzo mała. Nawet u wieśniaków. Dawna "leśna mądrość” naszych przodków jest Już stracona. Byłoby bardzo godnym uznania, zebrać jej zacho- wane strzępki od pasterzy, łowców, rolników tak, jak się na- gromadziły i zostały zapisane dawne pieśni ludowe, zwyczaje, przesądy, wróżby, przysłowia. Zresztą wiele z tych starych pamiątek literackich wiąże się ze starą ludową mądrością przy- rodniczą.

61

Dzisiaj jest u nas w dotkliwy sposób zaniedbywana poezja i pieśń ludowa. Pasywne słuchanie najczęściej płytkiej i bez- dusznej nowoczesnej muzyki niczym człowieka nie wzbogaci ani nie podniesie na duchu tak, jak kilka wierszy, przeczytanych we właściwą chwilę - na przykład przy ognisku wieczornym. Poezji nie powinno brakować nawet w nowoczesnej, nadmiernie ztechnizowanej teraźniejszości i w żadnej bibliotece domowej. A pieśń ludowa? Jest to przecież głos naszego narodu, naszych przodków. Ona formowała się w ciągu stuleci, dojrzewała i kry- stalizowała do przepięknej postaci - a my ją dziś zapominamy? Muzyka, pieśń, poezja... Jeśli coś może zastąpić nudę społe- czeństwa konsumpcyjnego, jeśli coś może nawet odrobinę uczynić duszę wrażliwszą, to właśnie poezja. Dlatego zróbmy jej miejs- ce w naszym życiu!

62

Łuk jest genialnym prehistorycznym wynalazkiem człowieka. Gromadzi powoli energię przy jego napinaniu, aby ją potem nagle przekazać szybko wyrzuconej strzale. Można w tym widzieć i to podobieństwo: człowiek również powoli gromadzi siły i do- świadczenia, aby je potem - niekiedy też nagle — skoncentrować w jednym jedynym kierunku.

63

Chodziłam czasom z turystami na ich "wycieczki". Idzie się piętnańcie, dwadziońcia 1 trzydzieści kilometrów według do- kładnego planu, według barwnych znaków od jednego połączenia kolejowego czy autobusowego do drugiego. Z pewnością Jest to znacznie lopsze, niż tylko spacerowanie po parkach lub nawet28)wysiadywanie w gospodach - lecz zuwsze przeszkadzała l obo- jętność większości turystów na te wszystkie atrakcje przyrod- nicze i piękno, które mijali w czasie swego marszu. Nie zatrzy- mują się na pięknym miejscu w lesie - nie pozwala na to plan czasowy - ale potem kolektywnie przy balustradzie wzdychają do oficjalnego widoku. Tam nagle podnoszą oczy i konsunują piękno naszego kraju. Na laskach mają przybite odznaki atrak- cyjnych miejsc, w zeszyciku, na który niekiedy mówią "wander- buch” mają pełno pieczątek na dowód, że byli tu i tam, na kla- pach ubrań zaś odznaki sprawności.

Chodziłem z nimi, ponieważ ich autokar, czy zarezerwowane za- kwaterowanie umożliwiały mi dostać się łatwiej i szybciej do ciekawych dalekich miejsc. Chodziłem z nimi, ale duchowo 1 sercem byłem zawsze gdzie indziej, poza nimi...

64

Jeśli mówię o znaczeniu leśnej mądrości, mam na myśli jej fi- lozofię, etykę i praktykę. Sam kładłbym na pierwszym miejscu etykę, stąd wszystkie pytania moralne, które pojawiają się przy kontakcie człowieka z przyrodą. Inni - będą to głównie praktyczni setonowscy woodcrafterzy i liczni skauci — będą z leśnej mądrości wyszukiwać i podkreślać przede wszystkim tra- perską praktykę, służącą zręcznemu 1 mądremu życiu w przyro- dzie. A ci, którzy rozważają wszystkie skutki ludzkiego sto- sunku do przyrody, szukają przyczyny licznych zjawisk, głównie tych przerażających, i obmyślają także możliwe rozwiązanie, oni rzeczywiście obmyślają filozoficzny pogląd na całą sprawę.

65

Nie, nie myślę, że powszechne rozszerzenie ruchu leśnej mądroś- ci byłoby jakimś panaceum czyli uniwersalnym środkiem leczni- czym dla niedomagającej ludzkości, dla duszącego się i tonące- go świata. Zresztą, ciągle nieznaczna ilość członków ruchów wooderafterskich w świecie - a tych jest niestety tylko tyle, ile możnaby policzyć na palcach jednej ręki - wskazuje, Że w bliskiej przyszłości żadne rozszerzenie tego ruchu nie grozi. Jest tutaj jednak propozycja, jest tutaj szansa dla wszystkich porządnych ludzi z odpowiedzialnym stosunkiem do przyrody, aby przez pewną odpowiednią formę powrotu do przyrody /pełny powrót jest dzisiaj już praktycznie niemożliwy/, do jej prapierwotnych praw, poradzili sobie tak dobrze, jak to jest etycznie możliwe, z przerażającymi problemami, które już wyraźnie pojawiają się przed ludzkością i przed całą planetą. Jest tutaj szansa, we- zwanie, aby stanąć po lepszej stronie, aby przyłączyć się do tych niewielu sprawiedliwych.

Trzeba, aby ludzie dowiedzieli się, że taka propozycja, taka odezwa tutaj jest! Jeśli jednak ową piękną nazwę "Leśna mąd- rość" będą wykorzystywać i nadużywać grupki o dziwacznych za- interesowaniach, które na przykład z całej prapierwotnej kul- tury indiańskiej będą imitować tylko nieco rytuałów i zewnętrz- nej dekoracji, to jest to niedźwiedzia przysługa dla jedynej w swoim rodzaju pierwotnej myśli.29) 66

W okresie mojej młodości skautowej ideałem naszym była umiejęt- ność rozniecenia ogniska w przyrodzie - bywał to gwóźdź pro- gramu i jakiś znak charakterystyczny przeżytego na sposób tra- perski dnia. Było ważnym umieć rozpalić ogień szybko i popraw- nie i utrzymać go przy każdej pogodzie. Dzisiaj musimy ze smutkiem stwierdzić, że z przyczyn ekologicz- nych nadszedł czas, kiedy ważnym i poprawnym jest umieć dawać sobie radę w przyrodzie bez ognia - zawsze, kiedy jest to tylko możliwe.

67

Dobrze jest chodzić do przyrody tak często, jak to jest możliwe. Ale lepiej jest żyć z przyrodą, możliwie jak najwięcej. A na- prawdę najlepiej jest żyć, jak przyroda...

68

Dopiero w starości, kiedy z reguły nie ma już dość sił ani cza- su "przed nami", poznajemy rozległość wszystkiego, co by nale- żało poznać...

Przyroda! Tylko studiowanie mchów, albo traw — jeśli miało by być tylko trochę bardziej szczegółowe, zabrało by pół życia — a co dopiero studiowanie i poznawanie owadów, ptaków, zwierząt, kwiatów, minerałów...

Szliśmy przez większość życia ślepi i głusi wobec tych wszyst- kich przyrodniczych zjawisk i wobec piękna. W większości nie znamy ani nazw roślin, krzewów, kamieni po których depczemy. Ale co więcej i co gorzej, nie wiemy nic - albo prawie nic — o ich znaczeniu w świecie, o ich miejscu w wielkim kręgu życia, o ich możliwościach w stosunku do nas ludzi. W ten sposób leś na mądrość pozostaje właściwie ciągle tylko snem,. ideałem, a w żadnym razie w pełni przyswojoną mądrością. Leśna mądrość Jest w ten sposób nigdy nie dającym się dokończyć zadaniem na całe życie!

69

Od czego zacząć, jeśli nie jest już całkowicie za późno, z uczeniem się leśnej mądrości? Przede wszystkim mimo, że poprzez poópieszną "drogę do starości* jesteśmy znacznie, bardzo znacz- nie apóźnioni, to zupełnie późno nie znaczy nigdy. Schwytajmy przynajmniej fragment tej wielkiej nauki! Zaczniemy zaraz, schylimy się ku pierwszej roślinie przy drodze, ku pierwszej tarczy porostu, do pierwszego kamienia wykruszonego ze zbocza. Teraz. Natychmiast. Potem już zawsze i wszędzie!30) 70

Pobyt w przyrodzie może być samym wietrzu, niczym więcej. Może się Jednak stać czymś niezmiernie istotnym dla człowieka. Szkołą.Powrotem. Egzaminem. Kuracją. Nabożeństwem.

amerykański poeta i filozof, Ralph Waldo Emerson /1803-1882/, tak pisze w swoich esejach "Natura": W lesie człowiek zrzuca swoje lata, jak wąż skórę i bez względu na wiek czuje się dzieckiem. tylko pobytem na świeżym po-

71

Bez absolutnej większości książek, które przeczytałem w swoim obejść. Jed- życiu, mógłbym się spokojnie, a nawet z korzyścią, nakże wielką księgę przyrody, jak mi się zdaje, tylko zacząłem czytać. I życzyłbym sobie dożyć do stu lat, abym z niej prze- czytał i wyczytał jak najwięcej. Teraz sylabizuję tylko jej pierwsze słowa...

72

Powiązanie z przyrodą przejawia się wyraźnie u człowieka w jego powiązaniu z cyklami rocznymi. Zawsze na wiosnę przeżywa wraż- liwy człowiek szczególne wzruszenie — nieokreślonej tęsknoty, radość z budzącej się do życia zielonej przyrody, jakąś nadzie- ję. Odwrotnie z końcem jesieni, w Zaduszkowych szarugach, w mgłach, w zimnych mżawkach i w długich nocach zimy odczuwamy beznadziejność unicestwienia i niepokój...

73

Nasz język ma niezwykle rozwinięte słownictwo, które potrafi uchwycić wszystkie zjawiska przyrodnicze aż do niuansów, aż do drobnych odcieni. To wszystko dowodzi niezwykłego powiązania naszego ludu z przyrodą.

Porównajmy tylko wyrazy, odnoszące się do różnych gatunków la- su, jak ostęp, puszcza, bór, dąbrowa, gaj. Również w lokalnych nazwach są dokładne znaczenia i rozróżnienia, jak Lipnik, Olszo- wiec, Buczyna, Dąbrówka, Dąb, Brzozów. Lub nazwy dla wypływa- jących wód, jak zdrój, źródło. Albo charakterystyka terenu - parów, dolina, kotlina, rozpadlina, jar, wądół, Żleb, wąwóz. Ceńmy sobie to bogactwo, uczmy się go, nie pozostawajmy przy ubogim i nietrafnym słownictwie!

74

Człowiek, który dużo czytał i studiował, nie potrafi już nigdy widzieć przyrody wyłącznie swoimi oczyma. Przynajmniej ja przy- łapuję się na tym, jak w czasie włóczęg w przyrodzie wynajduję sobie wszędzie "cytaty" z wielu lirycznych poetów - ale nade wszystko z Henry'ego Davida Thoreau'a.31) 75

W krainie, na polach i łąkach krzyżują się niezwykłe linie :sit. Na takich punktach węzłowych stoją od dawien dawna: krzyże, kap- liczki, słupy, prastare drzewa lub podwyższony kamień graniczny. Ludzie, którzy żyli dawno przed nami, przeczuli ów dziwny prze- pływ pola sił, szczególne miejsca, gdzie chyba ziemia rozmawia z niebiosami.

Poważnie i chętnie chodzę do takich miejsc, aby tam.zatrzymać się,posiedzieć, podumać, pomarzyć i po raz tysięczny poczuć się innym, lepszym.

76

Nauka obcego języka trwa długo, również u utalentowanego czło- wieka. Całe lata. Ale jasnych języków przyrody, przynajńńiej jej zasadniczego języka, którym przemawiają kwiaty, zwierzęta, chmury i skały, możemy się nauczyć względnie sżybko, jeśli ma- my tylko otwarte serce i widzące oczy. Jest to łatwe i dlate- go, że język przyrody jest naszym rodzinnym językiem, najrodzin- niejszym. si.

77

To, jak człowiek pojmuje i widzi przyrodę, w istocie śtanówi: . obraz jego duszy. Widzisz w przyrodzie piękno = jest to odbicie lub tęsknota twojej własnej duszy. W zasadzie tylko .współbrzmi- my - i zabrzmi w nas tylko ta struna, która jest z przyrodą zestrojona na taki sam, prapierwotny czysty ton.

78

Ani skauting czy harcerstwo, ani woodceraft, czy ińne "leśne" ruchy nie mogą się rozmijać z palącymi moralnymi kwestiami. . Te muszą być wszędzie na pierwszym miejscu, a jeśli tam się nie znajdują, to wtedy chodzi tylko o bezwartościowe działanie, o osobliwą zabawę albo o przyziemne zainteresowania, którymi jest zabi jany czas.

Każde życie jest "skarbem" i to się liczy! To nie tyle posia- danie go, ile zaangażowanie go w przedsięwzięcia przynoszące owoce. Ważniejsza od życia jest umiejętność nadania-mu seńsu; bo jest piękne, cenne, egzaltujące. Kto podejmuje wysiłek. prze- żŻycin go w pełni, potrafi docenić, jaką ma olbrzymią wartość.

79

wycie niektórych ludzi jest drogą na pustyni — takie jest bied” ne, suche, puste. Życie innych jest drogą na bagnie, *albo'i-na gnojowisku. I w końcu - życie niewielu ludzi jest ścieżką; .: ńcieżką, wznoszącą się w górę 1 wiodącą przez czystą, sukwiiaco ną łąkę.32)33)Jest wiele wskazówek, rad, przejawów... Coś istotnego proponu- je nam Ernest Thompson Seton w swej zachęcającej przypowieści "Stąpanie na górę". Nie jest zbyt konkretny, ale w całym dzie- le mówi o ścieżce leśnej mądrości. Jest to oczywiście tylko jedna z pięknych możliwości, ale sądzę, że jest osiągalna i przystępna dla wszystkich. A przede wszystkim etycznie jest zupełnie bezbłędna.

80

Leśna mądrość jest sumą wiedzy i umiejętności życia w przyro- dzie i z przyrodą. Uczy ona miłości i szacunku do istot ży- wych, krzewi w młodych ludziach cnoty i wyrabia szlachetność charakteru. Odpowiada romantyzmowi młodości, rozwija cechy cielesne i hołduje dążeniom pokojowym, które eliminują wojsko- wość, praktykowaną w innych ruchach młodzieżowych, nie wyłą- czając skautowych.

Leśna mądrość kształtuje stosunek człowieka do przyrody. Jest umiejętnością stawiania pytań przyrodzie i znajdowania w przy- rodzie odpowiedzi. W konsekwencji oznacza filozofię życiowa, mądry i etyczny styl życia. Zaś etyczne doskonalenie człowie- ka realizuje nie tylko na podstawie obcowania z przyrodą, lecz także i to przede wszystkim za pośrednictwem miłości ku Stwón- cy wszelkiego stworzenia.

W tym sensie znaczenie leśnej mądrości jest głębsze i szersze, niż znaczenie angielskiego pojęcia "wooderaft" lub polskiego "puszczarństwo”.

81

Być woodcrafterem - leśnym junakiem znaczy być ciągle w. drodze. Jednakże ta ciągła droga nie prowadzi wyłącznie po słonecznej równinie. Niekiedy prowadzi ona do ciemnych zapadlisk, do wą- wozów, gdzie szumi rwący prąd rzeki. Nie zostaje wtedy. nic innego, jak przekroczyć rzekę i przejść na drugi brzeg. Przejść na drugi brzeg - w przyrodzie i w życiu - oznacza wię- cej, niż tylko podejść kawałek drogi. Choćbyś przeszedł po wygodnym moście, choćbyś przeszedł rzekę w bród, którego dno jest pokryte kamieniami, czy po prostu przeskoczył płynący strumień - to coś wydarzyło się. Znajdziesz się nagle gdzieś indziej, w innym paśmie, w innym polu sił, znajdziesz się na przeciwległym brzegu...

Pomyśl o tym'! Oznacza to więcej, niż pokonanie zwykłej prze- szkody w drodze. Może to oznaczać przełom, o którym wiedzą tylko nieliczni, jest to zmiana, którą postrzegają tylko lu- dzie wrażliwi.

Przekroczenie rzeki jest zawsze znaczącym punktem Każdej dro- gi: do tej pory schodziłeś w dół, lecz w chwili przekroczenia rzeki - zaczynasz iść do góry!

Napewno warto zamyńleć się nad tą filozofią piel.grzymowania przez Życie. W życiu kroczymy w zasadzie po drodze, zmierzając do określonego celu - ważne wszak jest, co przez osiągnięcie celu pragniemy uzyskać. Byłby to tylko łatwy i niski cel, jeśli chodziłoby wyłącznie o osiągnięcie wyniku materialnego. Miejmy34)więc ambicję, DY dążyć do wyższego celu, zdobyć wiedzę i odpo- wiednie stanowisko w społeczeństwie. W życiu zdarzają się okoliczności, które zmuszają Nas, aby za” trzymać się przez dłuższy okres czasu w dole, w IwĄCyM prądzie, który nie pozwala wydostać się szybko na przeciwległy, pewny brzeg, prowadzący do góry. Wtedy są dla ciebie dwie możliwości: bądź to iść wygodnie z prądem, do nizin, do bagnistych i leni- wych zakrętów rzeki, bądź to piąć się z wysiłkiem do SÓTY; pod. prąd, stąpać i wspinać się stale coraz węższym i pełnym kamieni korytem. Wiedz, że tylko droga pod prąd prowadzi do góry, do źródeł.

I przypomnij sobie słynną przypowieść Setona o wspinaniu się na Górę!

82

Nie trudno jest zauważyć, że w przyrodzie wszystko żywe zwraca się ku słońcu. Nawet to drobniuteńke ziarenko wychodzi z ziemi do słońca. Każde drzewo w lesie czy w gaju, choćby najbardziej zagęszczonym, wyciąga swoje gałęzie ku słońcu. Każdy kwiat otwiera swój kielich na słoneczne promienie. Słonecznik zdolny jest obracać swoją długą łodygę z dużym koszyczkiem kwiatowym w ciągu dnia w kierunku życiodajnego słonecznego ówiatła. Wszystko, co żyje, szuka Światła. To, co umiera, stacza się w ciemność. Kto wszystko widzi w czarnych kolorach, temu już z rana słońce zachodzi. Kto ma słońce miłości, ten może ocze- kiwać od życia jeszcze wiele…

83

Siedzieliśmy na brzegu naszego jeziora, odpoczywając po pływa- niu w orzeźwiającej wodzie, w wielkim spokoju. Nagle słyszymy skrzypiące świszczenie — oto, trzy śnieżnobiałe łabędzie z wy- .ciągniętymi szyjami lecą nad powierzchnią i szukają miejsca na wylądowanie. Lecz w wodzie są tu i tam pływacy, którzy fa- lują wodę, łabędzie nie odważą się usiąść na powierzchni... Znamy łabędzie z bliska, przecież je często karmimy. Wiemy, jak ciężki jest to ptak - Już tylko te wielkie, niezgrabne no- gi. Tym bardziej zawsze się dziwimy, jak elegancko, stosunkowo powolnymi zamachami skrzydeł unoszą się w powietrzu.

Jest w tym coś, co natchnie, co uskrzydli ducha obserwujących. Człowiek zapragnie lecieć z nimi gdzieś w dal. Na lato gdzieś do Szwecji, na zimę gdzieś na południe...

I w ten sposób łabędź staje się dla nas obrazem naszej wiecz- nej tęsknoty.

84

Widzące oczy, otwarte serce... Jeśli je mamy, umożliwi nam to, nawet zmusi nas do pojmowania rzeczy w przyrodzie chyba w ten oto sposób:

Każda roślina, i ta najmniejsza i najbrzydsza, ma swoje miejsce35)na świecie, swój cel, swe posłannictwo mimo, że nam, zbyt prak- tycznym ludziom, cel ten nie jest natychmiast Jasny. W pewnym sensie chwast nie istnieje. Chwastem przywykliśmy na- zywać te rośliny, które nam przeszkadzają w ogrodzie, czy w polu. Lecz co właściwie wiemy o głębszym sensie i posłannic- twie pokrzyw, lebiody, ostów i tysięcy innych roślin?

Pomału i po kolei otwiera się nam księga przyrody. Miejmy tyl- ko widzące oczy, jak to zalecał Miłosz Seifert-Woowotanna, a przede wszystkim miejmy otwarte serce!

85

Przyzwyczailiśmy się mówić, że nie mamy czasu. Nie mamy czasu na przechadzkę pod wieczór w letni dzień. Nie mamy czasu napi sać listu do krewnych albo do przyjaciół. Nie mamy czasu poroz- mawiać z własnymi dziećmi. Nie mamy czasu powąchać kwitnącej koniczyny, nie mamy czasu obserwować, jak pajączek pomysłowo buduje swą sieć pomiędzy dwoma tyczkami w płocie. Nie mamy czasu na nic, nawet dla siebie. Nie jesteśmy zatem wolni - po- nieważ wolność polega także na możliwości dowolnego rozporzą- dzania czasem swojego własnego życia.

86

Wspominam, że w swym dzieciństwie wstawało się bardzo wcześnie. Trzeba było napalić w piecach, nanieść wody, ugotować śniada- nie, pozamiatać /odkurzaczy nie było/, wynieść popiół itd. Aby można było zapalić w piecach, trzeba było narąbać drzewa, przynieść węgiel z piwnicy.

Dziesiątki, setki drobnych i większych zadań na cały dzień, tygodnie, rok. My dzisiaj odkręcamy kurek i mamy wodę, inny kurek puści gaz, śniadanie mam gotowe za minutę. Wszystko idzie prędko i wygodnie. Dawniej pracowało się i w sobotę, teraz większość ludzi ma dwa dni w tygodniu zupełnie wolne. A przecież jest mniej czasu!

Kogoś absorbuje samochód, ktoś inny spędza godziny na piłce nożnej, w gospodzie, przy automatach do gry albo komputerach, przy telewizorze. Pozornie jest to także wolny czas,a przecież coś się zmieniło na szkodę człowieka. Jesteśmy zaprzęgnięci do "przemysłu rozrywki”, a niektórzy nawet ujarzmieni przeż ten przemysł. Wszyscy naraz konsumujemy ten sam kabaret tele- wizyjny, ten sam kryminał, te same zawody hokejowe. Bogactwo różnic, które było niegdyś w ludziach, stopniowo się zaciera. Nie mamy poza tym co wymieniać; wszyscy układamy swoje myśle- nie według masowych mediów. Nadmiar płytkiej muzyki - raczej tylko zorganizowanego zgiełku - wypiera z głowy i płoszy każ- dą rodzącą się myśl.

87

Najlepsze myśli rodzą się w ciszy. W życiodajnym i rozbudza- Jącym środowisku czystej przyrody. W samotności. Wielcy ludzie odchodzili zawsze do samotnosti. Na pustkowie. Do dalekich gór.36)Na brzeg, nad położony w concordzkich lasach staw Walden. Po- winniómy mieó, każdy Z nao owój mały "Walden". Swój cichy kąt w przyrodzie. Swoją ulubi ścieżkę. Swoją doradczą skatę. Swoje miejsce do kontemplacji, dla pozbierania, dla szukania i znajdowania siebie samego. Powinniśmy mieć czas, przynaj- mniej ułamek czasu, tylko dla siebie i swych myśli, każdego dnia. Nie odkładać życia "na potem”, Teraz, obecnie, dzisiaj jest ta właśnie chwila, kiedy żyję, kiedy Żyjesz. Niczego cię nie nauczyła leśna mądrość, jeżeli dałeś się ujarzmić dyktatem czasu, terminarzem gęsto zapisanym. Nawet gdybyś przez ten po- śpiech i wypełnienie wszystkich minut zyskał miliony, jesteś biedakiem, jeśli nie posiadasz własnego czasu. Bowiem czas, to jest jednocześnie istnienie, to jest życie.

Przykazanie "Nie zabijaj” powinno dotyczyć również zabijania czasu; zabrać sobie albo komuś drugiemu czas, to znaczy zabrać kawałek życia. Zabić kawałek życia.

88

Iść w teren z nieczystą duszą - to jest jak oglądać krajobraz przez brudne, nieprzejrzyste okno. Iść do przyrody z ciężkim sercem, obarczonym kłopotami i smutkami - to jest jakby patrzeć się na świat przez czarne okulary. Iść do przyrody z gniewem i złością w duszy - to jest podobnie, jakby cię tam prowadził za rękę tyran czy zabójca.

89

wPonieważ poznałem mękę pragnienia, chciałbym pogłębić stud- nię, z której mogliby pić również inni"... Te piękne słowa Setona zobowiązują każdego, kto uniesie szpadel ducha, aby się przyłączył na swój sposób i według swych możliwości do tej wiecznej pracy. Każdy z nas może Setonową studnię leśnej mądzości dalej pogłębiać, rozszerzać i czyścić z różnych na- m

Stale musimy się pytać, co by dzisiaj powiedział Seton w spra- wie problemów człowieka i przyrody? Przecież sytuacja jest już zupełnie inna, gorsza i stale się pogarszająca.

90

Nie przepełniać swych dni! Tak jak się często radzi, aby czło- wiek nie przeładowywał sobie żołądka i aby się nie przejadał, powinno by się też radzić, aby sobie nie przepełniał życia nadmierną ilością różnorodnych zainteresowań, życzeń, zadań i celów. Ostatecznie nie schwyci z życia niemal nic, wszystko się zgubi i rozproszy, nic nie przeżyje do dna.

W gęstym stadzie ptaków nie rozróżnisz piękna jednostki. Wszystko potrzebuje swojej przestrzeni i swojego czasu. Musi być czas na wytchnienie, na uspokojenie wrażeń tak, jak potrze- bujemy czasu na strawienie pokarmu. |37) 91

Wartość indywidualna osobowości zamazuje się nieodzownie na masowych zgromadzeniach. Małe kolektywy, grupki, krąg wokół obozowego ogniska, to są najlepsze zgrupowania dla przyjaźni, dla braterstwa, dla wspólnej drogi przez przyrodę i życie. sożesz mieć dużo znajomych, ale miej tylko niewielu prawdzi- wych przyjaciół!

92

Przy ognisku obozowym może się zejść przypadkowa grupa ludzi, których połączyła jednorazowa akcja - wtedy tylko się pobawi- cie. Ale jeśli zejdą się wokół ogniska najmniej po raz trzeci przyjaciele, których zbliżyły wspólne myśli i zainteresowania, wtedy mogą się wspólnie nie tylko pobawić — dodatkowo mogą się nawzajem zrozumieć.

Wtedy ludzie stają się sobie bliscy, myśli przeskakują jak iskry, dochodzi do zbliżenia. W płomieniach ognia przecinają się spojrzenia siedzących w koło, myśli powoli nastrajają się na taki sam akord. Nikt przy tym nie przestaje być samym sobą, nikt przy tym nie traci swej osobowości, swej własnej twarzy.

93

Naturalne i nienaturalne. Jest jeden sposób, jak rozstrzyunąć, co robić w niektórych sytuacjach, co wybrać z kilku możliwości. Na przykład, jak się'zachować w niektórych niesprawdzonych sy- tuacjach, o których nie pamięta społeczny katechizm.

Zapytaj się sam siebie, co ci się jawi jako naturalne albo nie- naturalne. To nienaturalne jest fałszywe, niesłuszne, nawet gdyby pozostałe społeczeństwo z jakiegoś powodu temu przyklas- kiwało. Trzymaj się rzeczy, wartości, zachowania i myśli, o których ci twe serce — jeśli nie jest zepsute — mówi, że jest to naturalne.

Powrót do naturalności, do nie zafałszowanych sposobów postę- powania w życiu.

94

Przy drodze, z biegiem rzeki, w rejonie będących pod ochroną lasów łęgowych, podziwiałem wysoką, rozłożystą starą topolę, gdy zauważyłem, że z jednej strony jest rozszczepiona z góry na dół przez piorun. Uderzył w nią chyba dlatego, że znacznie przewyższa wszystkie drzewa w okolicy.

Przyszło mi na myśl, że tak. jest często i z ludźmi. Ci, którzy zbytnio przewyższają swoje przeciętne otoczenie, zazwyczaj ja- koś "ponoszą konsekwencje" za to, w postaci jakichś kłopotów, zmartwień albo nawet ciosów - za wszystkich innych. Czasem po- stawi się im za to pomnik, częściej jednak pozostają aż do śmierci osamotnionymi, w łęgowych lasach ludzkości ukrytymi olbrzymami, z stałą blizną z góry na dół w swoich duszach.38) 95

Nieczułe systemy ekonomiczne znają tylko bezlitosny słownik: "produkujemy kurczęta"” "produkcja mięsa, jaj, ryb” ita. Jest to jednak przewrotne. Żywe istoty ujarzmione przez człowieka dla jego użytku, przynajmiej nie powinny być tak cynicznie nazywane. Człowiek nie wyprodukuje ryb ani jaj, to tylko dzię- ki niezmiernej łaskawości i żywotności przyrody wykorzystuje jej dary.

96

Jest czymś bardzo wyjątkowym, jeśli odkryjesz jeszcze u nas kawałek kraju czystego, rrostego, niedotkniętego cywilizacją. Bez elektrzycznych słupów, bez dalekosiężnych rurociągów, bez betonowych szos, bez regulowanych brzegów rzek. A przede wszystkim bez dymiących fabrycznych kominów, o których w Śle- pocie lat pięćdziesiątych pisało się wiersze 1 pieśni...

97

Makrobiotyka — modny ruch, który chce poprzez staranny, nauko-— wy wybór artykułów spożywczych osiągnąć Jak najdłuższe życie ludzkie. Lecz czy życiu nie szkodzi znacznie bardziej byle jaka, niewłaściwa czy nawet jadowita, "strawa" duchowa?

98

Definicji leśnej mądrości — nie mam tu na myśli znacznie węż- szego pojęcia woodcraft — było wypowiadanych już więcej, ale żadna nie jest zupełna. Ciągle trzeba coś uzupełniać, gdyż zawiera w sobie ogromne bogactwo możliwości...

99

Pozornie kruche, cienkie, puste źdźbło jakby wiedziało, że nie wskóra nic przeciwko potężnej sile wiatru, a jednak prze- żywa dzięki temu, że jest puste, że się pokornie ugnie, ale nie złamie.

Na życie człowieka składają się zarówno niepowodzenia, jak i osiągnięcia. I nie byłoby tych ostatnich, gdyby nie było tych pierwszych. Dlatego jest tak ważne, by umieć przyjmować klę- ski, brak wyników, brak uznania. Dlatego tak ważną jest rzeczą wytrwałość, ustawianie się w nowej pozycji, rekonstrukcja zbu- rzonych planów, czekanie, zaczynanie od nowa…

W życie człowieka wkalkulowane jest popełnianie błędów i waż- ne jest, żeby on sam chciał naprawić własne błędy. Nawet jeś- li mu się to wiele razy nie uda.

Nauczmy się także nie przeszkadzać i nie wtrącać się przemocą do spraw przyrody. Uczmy się pojmować skryte reguły przyrody, a tym samym również reguły życia, abyśmy żyli spokojnie i har-39)monijnie. Nie chciejmy niemożliwego, ograniczajmy swe prawa i wymagania do zdrowego minimum, Do tego prowadzą zasady leśnej mądrości. Leśna mądrość jest częścią składową mądrości życiowej!

100

Życie jest jak płomień. Każdy ogień zawsze dopali się. Również życie, ten unikalny dar, pewnego razu przeminie w swojej Jawnej, doczesnej, ziemskiej postaci.

W tym czasie, przez kilka dziesiątek lat od urodzenia aż do śmierci, jesteśmy wszyscy w Drodze. Ważne jest, abyśmy tę Drogę przeszli, mając otwarte oczy i serce. Nie jest przy tym ważne, czy byliśmy lub jesteśmy woodcrafterami, skautami, harcerzami. Ważne jest, abyśmy napełniali czynem regułę leśnej mądrości z jej czterema światłami - Pięknem, Prawdą, Siłą i Miłością. Jeśli pełnimy te zasady bezinteresownie i dobrze, to - odchodząc — zostawimy nasz kawałek świata nieco lepszym i nieco ładniejszym...

I to jest ten największy sukces, dla którego warto żyć.

ZAPISKI Z LAT 1984 — 1994, WYDANE DLA PRZYJACIÓŁ LEŚNEJ MĄDROŚCI

40)BIBLIOTECZKA WALDEN

Zadaniem edycyjnym BIBLIOTECZKI WALDEN jest zapoznanie Czytelnika z cennymi dziełami

- przede wszystkim Ernesta Thompsona Setona, amerykańskiego pisarza, przyrodnika i artysty-rysownika, który w 1902 r. wprowadził w życie ruch woodcrafterski /puszczański/, oparty o kulturowe i myślowe dziedzictwo amerykańskiego Indianina, człowieka "mądrego ścieżkami lasu",

- jak również innych autorów, wyznawców leśnej wiedzy i mądrości życia w harmonii z naturą i jej niezmiennyni prawami.

W BIBLIOTECZCE WALDEN ukazują się pozycje o tematyce wood- crafterskiej, nie wydawane dotąd w Polsce, które w sytuacji współczesnego procesu wszechobecnego niszczenia przyrody i naturalnego środowiska przedstawiają drogę do życia w zgodzie z naturą, zwłaszcza z punktu widzenia wartości duchowych, etycznych i humanistycznych, tak niepokojąco zanikających w dzisiejszym świecie.

Dotychczas zostały wydane następujące tytuły:

1. ZWITEK KORY BRZOZOWEJ WOODCRAFTU /The Birch Bark Roll of Woodcraft/. Podstawowy podręcznik wooderafterskiej teorii i praktyki, pióra E.T. Setona, znany na całym świecie. Zawiera teksty o leśnej mądrości oraz system czynów i mistrzostw puszczańskich. /wyczerpane/.

2. POLSKA BIBLIOGRAFIA KSIĄŻKOWA DZIEŁ E.T. SETONA. Zestawił Milan Klimanek. Retrospektywny i chronologiczny spis dzieł Setona, wydanych w Polsce w latach 1907 do 1992 /wyczerpane/.

3. LEŚNE JUNACTWO /Stezkami Lesnf Moudrosti/. Garść rozważań o ruchu woodcrafterskim, o jedności człowieka z przyrodą i jego drodze do czystej ludzkości. Napisał czeski wood- crafter Ladislav Rusek, artysta-grafik i poeta /wyczerpane/

4. POSELSTWO INDIANINA /The Gospel of the Redman/. Fundamen- talne dzieło E.T. Setona, ilustrujące filozoficzną i mate- rialną spuściznę pierwotnych obywateli amerykańskiego kon- tynentu. Memento i wyzwanie dla obecnego świata /wyczerpane/.

5. ZIELONY DZIENNIK /Zeleny denik/. Notatki adepta leśnej mądrości Ladislava Ruska. Nowe spojrzenie na kwestię ścisłej współzależności człowieka i przyrody.

Jako 6. tom BIBLIOTECZKI WALDEN przygotowujemy w języku czes- kim unikalną publikację autorów z różnych ziemi świata p.t. KNIHA O WOODCRAFTU /Księga o woodcerafcie/. Zawiera rozdziały z historii ruchu puszczańskiego. Przyjmujemy zamówienia na ten znaczący tytuł.

BIBLIOTECZKA WALDEN - UL. RÓŻANA 1/2 - KATOWICE