Stránka:bw-tom3.djvu/13

Z thewoodcraft.org
Tato stránka byla ověřena


Pokračování textu ze strany 12

… bycia, powinien poznać krańcowe warunki i sytuacje, których nie poznał w sztucznym środowisku miasta. Przyroda stawia człowiekowi pytania, próbuje go, uodpornia, ponadto uczy i kształtuje. Słabeusz w przyrodzie nie wytrzymuje, więc albo dąży do udoskonalenia i zahartowania – tym samym przestaje być słabym, albo po prostu nie wytrwa, cofnie się, i w pewnym sensie ginie. Tak samo dzieje się w świecie zwierząt i roślin, z tym że człowiek posiada coś więcej, to znaczy wolną wolę, i własne poczucie świadomości, którymi może kierować swój rozwój do doskonałości.

Naturalnie nie powinniśmy żyć na krawędzi przyrody, lecz we właściwym sensie słowa wnikać do niej, dojść do jej serca. Oby sobie każdy z woodcrafterów ową myśl dobrze rozważył: dojść do serca przyrody, który to cel możemy osiągnąć jedynie miłością!

Uczuciowo pusty, twardy człowiek będzie w przyrodzie zawsze tylko obcym ciałem, wbitą drzazgą. Będzie przez przyrodę zawsze tylko przechodzić – i choćby nauczył się na pamięć tysiąca roślin, ptaków i gatunków zwierząt, mimo to przyrody nie pojmie, będzie w niej cudzoziemcem, a przyroda nie zamknie go w swoich ramionach.

Z ust pewnego młodego woodcraftera zasłyszałem dziwne zdanie: “Woodcraft jest rzeczą praktyczną, co nie znaczy, że będziemy z sentymentalizmem dziecka rozczulać się nad każdym ptaszkiem, wypadłym z gniazda!” Czy ów młody człowiek: myślał dobrze, że nie wolno nam rozczulać się nad ptaszkiem, że musimy pojmować konieczną okrutność życia w przyrodzie i walkę o byt… Niech będzie, jeśli to myślał w tym sensie. Tylko w zakamarkach serca zdaje mi się, że to zdanie nie było powiedziane jako kredo – i aby ktokolwiek nie pojął go, jako wezwania do srogości, a nawet okrucieństwa…



W tle nieba, gdzie jest więcej srebra niż błękitu,
puch pierwszych liści dymem zielonym się pieni
i jedynie nalotem lekkim malachitu
odróżnia czas przedwiośnia od szarej jesieni.
 
Wiatr niesie chmury, zwiastun ulewy wysłańczy,
co drzewa w tłum chorągwi rozwinie bogaty:
deszcz majowy srebrnymi stopami już tańczy
ne ziemi od rzęsistych kropel piegowatej.